
Zalane piwnice i ulice, woda stojąca na trawnikach – tak wygląda Osiedle Tysiąclecia w Nisku po przejściu ulew i gwałtownych opadów. Problem rozwiązałaby kanalizacja burzowa, która od lat jest nieczynna.
Na prawie każdej sesji Rady Miast w Nisku poruszany jest temat wody i kanalizacji, zwłaszcza tej na os. Tysiąclecia. Niedawno opozycja zarzuciła burmistrzowi, że nie wywiązał się z obietnic wyborczych.
– W kampanii obiecał pan rozdzielnie kanalizacji deszczowej i sanitarnej, a mimo to nadal nic nie zostało w tym kierunku zrobione. Rozumiem, że temat, który był obiecany, czyli rozdzielenie kanalizacji, nie będzie zrealizowany? – mówił radny Błażej Borowiec.
Burmistrz stwierdził jednak, że żadnych deklaracji nie składał.
– Przede wszystkim nic nie obiecywałem mieszkańcom 1000-lecia, żadnej kanalizacji. Miałem sprawdzić nieczynną kanalizację i rozeznać się jakie są możliwości – mówił Julian Ozimek.
Obecny na sali prezes MZK pośpieszył z wyjaśnieniami. Na osiedlu były przeprowadzane analizy, obliczenia, które pokazały, że kanalizacja burzowa jest niepotrzebna.
– Robiliśmy wyliczenia dotyczące ilości zrzucanej wody przy maksymalnych opadach. Wyszło nam, że ulewy bywają kilka razy w roku, a przepompownia ścieków musi działać cały czas i to się po prostu nie opłaca. W naszej ocenie na tamtym terenie trzeba zrobić wszystko żeby rozsączyć wody opadowe na terenie zieleni, której jest tam dość sporo – mówił Zbigniew Kuziora.
Jako przykład podał teren przy ul. Przemysłowej, gdzie takie rozwiązanie bardzo dobrze funkcjonuje.
– Moglibyśmy pozyskać 65% zwrotów kosztów ze środków unijnych gdybyśmy wykonali kanalizację burzową. Jednak jej utrzymanie, jak i utrzymanie przepompowni generowałoby ogromne koszty – dodał prezes.
Obecnie woda deszczowa spływa do kanalizacji ogólnej i trafia do oczyszczalni ścieków. To generuje duże koszty, jakie mieszkańcy odczuwają w miesięcznych opłatach za wodę i ścieki. A kanalizacja burzowa, o której wciąż przypomina opozycja, odprowadzałaby wodę do rzeki Barcówki.
Małgorzata Petecka
Facebook
RSS