
W powiecie niżańskim zaczyna pachnieć wyborami, choć są tacy według których to bardziej czuć wybory niż nimi pachnieć. Jeżeli władze samorządowe zaczynają szukać kontaktu z mieszkańcami, to nieomylny znak, że wybory za pasem. Właśnie cykl takich spotkań zapowiedział starosta Robert Bednarz. Może coś w powiatowej polityce się ruszy, bo ostatnio jedyne co poruszyło opinię publiczną to jedynie czy któryś z powiatowych radnych w czasie sesji miał “filipińską chorobę”. Wewnętrzne spory w radzie powiatu jakby przycichły albo potencjalni konkurenci się przyczaili. Problemy szpitala też zeszły z linii strzału albo znowu ktoś zbiera amunicję, żeby bliżej wyborów walnąć z grubej rury. Wygląda też na to, że machnięto ręką sprawę zatrudnienia w powiecie przewodniczącego rady powiatu albo i w tej sprawie dawni sojusznicy, a obecnie wręcz osobiści wrogowie przewodniczącego rady tylko się przyczaili. Z resztą w odróżnieniu od sytuacji w mieście i gminie Nisko we władzach powiatu na ten czas nie ma wyraźnie zarysowanej linii frontu. W mieście już widać, co będzie główna osią sporu między głównymi konkurentami, a w powiecie według naszej znajomości spraw trudno wskazać co mogłoby być przedmiotem sporu, który mógłby pogrążyć obecnie rządzącą ekipę. Skromnie podpowiadamy, ze może ktoś zająłby się sprawą terminalu przeładunkowego i włączenia się powiatu w nowy jedwabny szlak? Pisaliśmy już o tym. Zobaczymy czy usłyszymy jak pan starosta przekonuje mieszkańców powiatu do ostatniej dużej szansy na rozwój gospodarczy. Choć z innej strony dotychczasowe doświadczenia pokazują, że władze samorządowe najlepiej wychodzą na świętym spokoju i lokalnej dłubaninie na zasadzie a to tu kawałek chodnika, a to tam kawałek nowej drogi i jakoś to będzie.
Facebook
RSS